Bohater "wolnych" mediów, domniemany autor słów o trotylu w Tok FM przyznał, że nie był pewien co do substancji, którą rzekomo znaleźli sledczy. Okazuje się, że decyzje podjął za niego ktos inny. Jak to się ma do wczesniejszych zapewnień o tym, że
Z niczego się nie wycofuję. Moi informatrzy to ludzie o najwyższej wiarygodności. Żródła od siebie niezależne. I zawsze będe ich chronił. Twitter (30.10)
Po utracie pracy zaczyna się szukanie wspólników w niefortunnej publikacji:
Trochę żałosne.
Komentarze